Lęk przed wystąpieniami rzadko wynika wyłącznie z samego aktu mówienia. Częściej jego źródłem są nasze wyobrażenia: obawa przed oceną, krytyką czy „pustką w głowie”. W swojej książce „Od tremy do pewności siebie. Jak pokonać strach przed publicznym wystąpieniem” podkreślam, że pierwszym krokiem jest nazwanie własnych obaw – spisanie tego, czego konkretnie się boimy – oraz zrozumienie, że glassofobia ma głębokie, ale rozpoznawalne przyczyny. Świadome „zmapowanie” lęków porządkuje problem i urealnia zagrożenia.
Drugim elementem jest konfrontacja z wyobrażeniami poprzez wizualizację sukcesu. W praktyce oznacza to regularne „próby w głowie”: widzisz siebie spokojnego, kontaktującego się wzrokiem z publicznością, prowadzącego narrację we własnym tempie. To ćwiczenie, wykonywane codziennie przez kilka minut, wzmacnia poczucie sprawczości i przygotowuje do realnej sytuacji. Moim zdaniem wizualizacja nie jest dodatkiem, lecz narzędziem zmiany perspektywy, które buduje wewnętrzne przekonanie: „potrafię”, „dam radę”.
Równolegle warto wprowadzić serię „małych ekspozycji”: krótkie prezentacje w zaufanym gronie, pytania zadawane na spotkaniach, nagrywanie jednominutowych wypowiedzi dla siebie. Każda taka próba to cegiełka do większych wyzwań i sposób na odczarowanie sceny. W tym procesie techniki regulacji emocji są fundamentem – od oddechu przeponowego (spowalnia tempo, wycisza układ nerwowy), przez progresywne rozluźnianie mięśni, po krótkie sesje uważności. To proste, ale wysoko skuteczne interwencje tuż przed wejściem na scenę.
Kolejnym amortyzatorem stresu jest lepsza kontrola kontekstu: poznanie publiczności, zrozumienie jej oczekiwań i dopasowanie tonu oraz poziomu szczegółowości. Ta wiedza zmniejsza „nieznane”, a tym samym obniża poziom napięcia w ciele. Warto też zaakcentować, że objawy tremy są normalną, adaptacyjną reakcją organizmu. Nazwanie ich (np. „to adrenalina, nie zagrożenie”) oswaja doznania somatyczne i odbiera im moc.
Na koniec bardzo ważna kwestia - akceptacja niedoskonałości. Mamy prawo do błędu i warto sobie to przyswoić, ponieważ to wpływa na nas pozytywnie. Nie musimy być perfekcyjni. Publiczność zwykle sprzyja prelegentowi, bo rozumie, jak wymagające jest mówienie do grupy. Zamiast „wystąpić idealnie”, warto „wystąpić prawdziwie” – autentyczność łączy bardziej niż bezbłędność.
Ebook dostępny na stronie empik.com